Dlaczego warto zimować pelargonie?
Kilkuletnia pelargonia ma dużo więcej uroku niż taka w pierwszym sezonie
- grube, czasem powykręcane gałązki dodają roślinie przestrzenności i
urody. Moje mają 3 lata. Sadzę je wiosną do czystego kompostu i nie
uszczykuję pierwszych pączków kwiatowych - dlatego mają więcej kwiatów
niż liści. Pelargoniom nie można dać zmarznąć. Należy je zabrać do pomieszczenia gdy tylko zapowiadają przymrozki w Twojej okolicy.
Metod #1
Jeśli
masz niedużo roślin i sporo miejsca na słonecznych parapetach, można
pelargonie przenieść po prostu do mieszkania i cieszyć się rośliną całą
zimę. Będziesz obserwować jak rośnie - gałązki trochę się wyciągną, ale w
lutym/marcu zakwitnie, a czasem nawet wcześniej. W lutym można ją
przyciąć - według własnych preferencji, a gdy minie zagrożenie
przymrozków wiosną wystawić do ogrodu.
Metoda #2
Druga
metoda zimowania, to również przeniesienie do domu z tą różnicą, że
ustawiamy ją w miarę chłodnym miejscu (18C) i jak najdalej od
jakiegokolwiek źródła ciepła. Troszkę podlewamy, ale tylko wtedy gdy
roślina daje wyraźnie znać, że potrzebuje. Niech sobie rośnie tyle ile
daje radę. Jeśli zobaczysz pąki to koniecznie je uszczykuj - nie
pozwalaj zakwitnąć. Ten zabieg pozwoli roślinie zebrać siły oraz
uformować dodatkowe łodyżki i liście - a gdy uznasz, że ma ich
wystarczająco dużo - niech zakwitnie.
Jeżeli nie chcesz zimować
pelargonii na ciepłym i słonecznym parapecie, a raczej w piwnicy kluczem
do sukcesu jest uwierzyć, że pelargonia nie potrzebuje wody aby
przetrwać zimę. Poniższe metody są tradycyjne, stosowane przez
dziesiątki, o ile nie setki lat w krajach gdzie ogrodnictwo ma dużo
dłuższe tradycje i jest nobilitujące - dlaczego u nas niewiele osób o
niej wie?
Metoda #3
Przenieś rośliny do
piwnicy czy garażu. Dobrze wtedy przyciąć na taką wysokość jakie mamy
życzenie i usunąć wszystkie liście. Można wtedy zapomnieć o niej na całą
zimę, nie podlewając ani odrobiny - lub jeśli masz słabe nerwy
podlewając odrobinę raz w miesiącu. Gdy pelargonia nie ma wody i
światła, zapada w stan uśpienia, z którego wybudzi się gdy zaczniesz ją
podlewać w lutym. Im zimniejsze pomieszczenie, ale gdzie temperatura nie
spada poniżej zera, tym mniejsza konieczność podlewania. Jeżeli temp.
jest ok. 10C, można jej nie podlewać wcale.
Metoda #4
Można
wyjąć pelargonię z doniczki, czy wykopać z rabaty, otrząsnąć korzenie z
ziemi, dać zaschnąć liściom, a potem włożyć do plastikowej torebki
wypełnionej wilgotnym torfem i tak przezimować do wiosny - nie
podlewając.
Jeżeli pelargonia wymaga odmłodzenia, to najlepiej w
sierpniu pobrać sadzonki - ukorzenią się do zimy. Pobieranie sadzonek w
styczniu-lutym nie gwarantuje kwitnienia w danym sezonie, ale dopiero w
następnym.
Metoda #5
Otrząsnąć korzenie
pelargonii z ziemi i osuszyć, zawinąć w papier i powiesić do góry
korzeniami w miejscu, gdzie temperatura nie spada poniżej zera, ale jest
niska. Niektórzy mówią, że nie osuszenie roślin może spowodować jej
pleśnienie i gnicie.
W lutym przez kilka godzin namoczyć korzenie w wodzie i dopiero wtedy posadzić w doniczce.
Ta metoda daje 50-75% szansy roślinom, jest więc przydatna jeśli masz dużo roślin i nie masz miejsca na ich zimowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz